Od wieków Opactwo Benedyktynów w Lubiniu było łączone z osobą Galla Anonima. Choć współcześni historycy niechętnie widzą w kronikarzu mnicha lubińskiego, to jednak wyniki dzisiejszych badań naukowych wciąż nie są jednoznaczne w określeniu, kim był i skąd pochodził autor pierwszej polskiej kroniki. Warto więc prześledzić jakie przesłanki łączyły dziejopisa z naszym klasztorem.
Gall piszący kronikę w cieniu lubińskiej wieży (obraz wiszący w naszym refektarzu gościnnym)
Od początku poszukiwań tożsamości autora kroniki uważano go za mnicha benedyktyńskiego. W XVI w. Marcin Kromer na rękopisie kroniki Anonima zapisał: „Tę historię napisał Gall, uważam że jakiś mnich, jak wolno wnosić ze wstępów, który żył w czasach Bolesława III”. Tezę tę potwierdzają wzmianki w których dziejopis mówi o miejscu swojej profesji (locum professionis).
W tekście kroniki zawarte są liczne świadectwa wielkiej czci autora dla św. Wawrzyńca, która była właściwa dla klasztorów w Leodium, a więc miejsca skąd do Lubnia przybyli mnisi. Co więcej, Gall wykazuje się znajomością wielu szczegółów na temat ceremonii pogrzebowej cesarza Henryka IV, która miała miejsce w Leodium. Autor kroniki przebywając w Polsce co najmniej kilka lat, musiał być związany bliżej z którymś klasztorem benedyktyńskim w Polsce. Poprzez kontakty Leodium – Lubiń i brak jakichkolwiek przesłanek łączących go z innymi istniejącymi wtedy klasztorami (Tyniec, Mogilno, Płock) wiązano Galla z Lubiniem. Dodatkowymi argumentami przemawiającymi za łącznoscią kronikarza z naszym klasztorem, to dokładna znajomość działań wojennych prowadzonych na północy ówczesnej Polski - a więc na terenach bliskich Wielkopolsce, a także dobre relacje i zaufanie do biskupów poznańskich.
Opactwo Lubińskie łączy z autorem kroniki także bliska znajomość i protekcja rodu Adwańców. Wojewoda Skarbimir, wysławiany w kronice i kanclerz Michał, uważany za współpracownika i głównego protektora na dworze królewskim, a któremu dedykowane były dwie pierwsze księgi kroniki – byli zarazem dobrodziejami i sąsiadami Lubinia, w ciągu kolejnych wieków zostali „podniesieni” do roli głównych fundatorów opactwa.
W dokumentach z XIII wieku, zwłaszcza w falsyfikatach sporządzonych w tym czasie, opaci lubińscy noszą tytuł kapelanów książęcych. Możliwe, że w drugiej połowie XIII w. był to już tylko tytuł, ale niewątpliwie jest on śladem wskazującym na realną pracę mnichów lubińskich w capella ducis. Gall Anonim mógł być właśnie jednym z takich mnichów lubińskich pracujących w „kapeli książęcej”, gdyż jak to wiadomo z jego kroniki, dedykował on trzecią jej księgę współbraciom dyktatorom książęcej kancelarii.
Ostatnią przesłanką na powiązanie osoby Galla z Lubiniem była kwestia zapłaty za pracę. Znamienne, że oczekiwaniem na gratyfikację przesiąknięta jest kronika. Rok zakończenia pracy kronikarskiej Galla, zbiega się z możliwą datą przyłączenia do Lubinia prepozytury w Jeżowie. Według niektórych przekazów dziejopis miał przebywać w Jeżowie, być może jako nagrodzony funkcją tamtejszego prepozyta. Jeśli nawet nie, to jest możliwe, że przebywający blisko dworu skryba "podsunął myśl" przekazania Jeżowa "swoim" benedyktynom lubińskim.
Jeden z najstarszych odpisów kroniki (pełne źródło pliku: www.polona.pl)