Życie wokół nas bardzo się zmieniło, a my wraz z nim. To, co na początku było naszą bieżącą reakcją na rzeczywistość, po ponad stu dniach wojny stało się naszą nowo przyjętą formą życia. Rytm benedyktyńskiej modlitwy i pracy pozostał ten sam, ale został wprowadzony w nowy wymiar. Klauzura ustąpiła miejsca gościnności bez granic. Modlitwa przestała być domeną i przywilejem mnichów i mniszek, a stała się potrzebą i wołaniem ludu Bożego, którym wszyscy jesteśmy. Od kilku miesięcy, bracia i siostry, rodziny, kobiety i dzieci, młodzi i starzy, żyjemy prawie tym samym rytmem. Razem modlimy się, sprzątamy, gotujemy, pracujemy i śpiewamy. Wojna naznaczyła ludzi w różny sposób i my także możemy tego doświadczyć, dzieląc z nimi nasze codzienne zajęcia. Po długim czasie spędzonym razem doświadczamy wzajemnego wsparcia, ale także trudności i słabości.
W cichych okresach stabilnego życia w klasztorze benedyktyńskim tak zwany "święty spokój" staje się priorytetem dla wielu mnichów i mniszek. Cenimy nasz spokój i strzeżemy tego, co wydaje nam się monastyczne. Niestety, często stajemy się bardziej monastyczni niż chrześcijańscy. Tracimy coś istotnego. Wojna stała się dla nas, mnichów i mniszek, egzaminem z naszego chrześcijaństwa. Jak dobrze go zdamy, czas pokaże.
Aktualna sytuacja
Chcielibyśmy przekazać Wam kilka aktualnych informacji na temat naszej posługi przyjmowania uchodźców w naszym klasztorze.
Obecnie liczba mieszkańców klasztoru we Lwowie nieznacznie się zmniejszyła i wynosi siedemdziesiąt dwie osoby. Większość z nich to osoby znajdujące się w trudnej sytuacji: matki z małymi dziećmi, których mężowie zostali wcieleni do wojska, aby bronić naszego kraju. Niektórzy wrócili do swoich domów na terytoriach nieokupowanych. W sumie, od początku wojny, ponad sześćset osób zostało u nas ugoszczonych przynajmniej na jedną noc.
Klasztor jest także ośrodkiem pomocy humanitarnej dla uchodźców.
Długoterminowi mieszkańcy przyjęli monastyczny rytm modlitwy i pracy oraz wezwanie do służenia sobie nawzajem. Mieszkańcy uczestniczą także w modlitwie liturgicznej i tworzą grupy modlitewne, takie jak wieczorny różaniec czy medytacja. Wspólnie udało nam się stworzyć strukturę organizacyjną, która gwarantuje spokój i porządek. Dzięki Waszemu wsparciu finansowemu jesteśmy w stanie zapewnić im wszelką niezbędną pomoc medyczną, psychologiczną i prawną. Naszą pilną troską jest teraz pomoc rodzinom w znalezieniu odpowiedniego zakwaterowania. Niektórym już udało się znaleźć stałe miejsce zamieszkania i środki niezbędne do tego, by z nadzieją rozpocząć na nowo.
Dla innych rodzin powrót do domu jest jeszcze niemożliwy, ponieważ bombardowania nadal niszczą ich miasta. Większość z nich straciła wszystko, co posiadała. Pomoc im nie jest prosta.
Połowa wspólnoty sióstr wróciła w połowie maja do Opactwa Niepokalanego Poczęcia w Żytomierzu. Chociaż północny region Ukrainy, który graniczy z Białorusią, jest nadal niestabilny, siostry są gotowe przyjąć rodziny w potrzebie w klasztorze w Żytomierzu.
Wszystkie wyzwania obecnego czasu odczytujemy jako możliwości i błogosławieństwa naszej posługi. Jak każda wojna, inwazja Rosji przyniosła wielkie cierpienie wielu Ukraińcom, zwłaszcza kobietom, dzieciom i chorym. Dzięki Waszej pomocy finansowej i modlitewnej ci bezbronni ludzie nie są opuszczeni, ale przyjęci i otoczeni opieką jako nasi bracia i siostry w Chrystusie. Dziękujemy za współpracę w tym dziele miłosierdzia.
Przemiana duchowa
Czasami zadajemy sobie pytanie, czy obecna sytuacja nas zmieniła? Pewnie tak, ale trudno jeszcze powiedzieć, jak bardzo, zwłaszcza w kontekście osobistym. Widzimy jednak, że wokół nas zmieniają się ludzie. Trudno zliczyć wszystkie rozmowy duchowe, spowiedzi, godziny modlitwy. Nie da się przecenić wzajemnej pomocy i zrozumienia, których jesteśmy świadkami. Dowiadujemy się o zmianach, uczymy się akceptować nowe. Wszyscy mamy nadzieję, że na nowo odkryjemy Ewangelię i będziemy nią żyć, dzieląc się naszym życiem z innymi, najpierw jako chrześcijanie, a potem jako mnisi i mniszki.
S. Maria Kukharyk OSB
o. Maksymilian Nawara OSB