Ikona to mający wielowiekową tradycję obraz sakralny, za pomocą zmysłowego „języka” uobecniający duchową obecność osoby, którą przedstawia. W ikonie następuje więc styk dwóch światów: obrazu dostępnego dla fizycznego wzroku i rzeczywistości duchowej, która się z tego obrazu wyłania w zależności od wiary każdego, kto przed ikoną staje. Ikonopis jako artysta nie ma wpływu na wiarę tych, którzy będą mieli do czynienia z jego dziełem; może jedynie podejmować starania, by oczyszczać siebie z tego co niedoskonałe w nim samym. A więc powstawanie ikony jest także procesem dwubiegunowym. Powstaje dzieło fizyczne – odbierany zmysłami obraz, ale także w tym procesie zmienia się, a więc odnawia się człowiek, który podejmuje się tworzyć ikonę.
Z tych powodów pisanie ikon doskonale wpisuje się w tradycję benedyktynów, którzy ślubują m. in. conversatio morum - stałą przemianę życia - i to nie tylko przez pracę i modlitwę, ale także właśnie przez czas twórczego odpoczywania.
Pracę nad ikoną zaczyna pogłębione studium nad wybranym tematem, poszukiwanie podobnych motywów w ikonach "kanonicznych", wreszcie pierwsze szkice na papierze, próby rozmieszczenia świateł, przesunięcia w celu uzyskania harmonii. Gdy główny projekt jest gotowy praca nabiera dynamizmu przy wejściu na deskę. Praca zaczyna się od
głównych linii, krawędzi, tworzących zarys z którego zacznie się wyłaniać całość, ostateczność dzieła, która z jednej strony jest od początku założona przez ikonopisa, a z drugiej strony sam proces z wieloma czynnikami niezależnymi od autora wpłynie na ostateczną postać ikony. Te główne linie, krawędzie wyłaniają się, żyją, czasem w konsekwencji muszą się zmienić, przesunąć lub zniknąć, nabrać pigmentowości lub zostaną osłabione, nieodnowione pod kolejną warstwą bazy. Krawędzie to tylko początek, ale już tu widzimy jak proces powstawania ikony jest żywy i dialogiczny. Prowokuje do medytacji, do przejścia od fizyczności do czegoś innego i nieuchwytnego.. Co więcej ikonopis doświadcza w procesie tworzenia ikony własnej słabości i to w kontraście do świętości osoby, którą podjął się malować.
Zbytnia radość z powodzenia i zbytni smutek gdy nie wychodzi – to echa miłości własnej, nastawionej na chwałę tego świata. Do tego dochodzi zazdrość zdolności innych i wstyd z tego to co sam posiada, pośpiech by już być tam gdzie nie jest i rozdrażnienie tym niewiele w czym jest. Proces tworzenia ikony pozwala więc poznać siebie, zobaczyć siebie – i to przy świetle tej chwały, która odbija się ze świętych osób.
Więcej o ikonach z pacowni: Katalog
Ostatnie ikony: św. Marcin i św. Maria Magdalena